|

Kogo znów wybudzi budzik? Wywiad z aktorką Ewą Błaszczyk

Ewa Błaszczyk, zdobywczyni tytułu „Anioł Honorowy”, kilka miesięcy po tym wydarzeniu podjęła się kolejnego życiowego wyzwania – wybudzenia swojej córki, która od 16 lat jest w śpiączce.

Kiedy dowiedziałem się, że zakładasz fundację z księdzem Wojtkiem, zastanawiałem się, czy jesteś wierząca? Mocno wierząca.

Ewa Błaszczyk: Jestem wierząca. Czy mocno? Nie wiem. Wierzę, że jest jakaś energia zbiorowa. Wierzę w pewien ład i porządek. I mam na to dowody. Na przykład wszyscy w fundacji wiedzą, że wierzę, że to jest moja droga, że ona prowadzi do celu i że w tym jest jakiś zamysł. Było tyle sytuacji, w moim życiu i w naszej pracy, że mogło to się wszystko rozsypać, a jednak czułam ochronę.

Jeśli przyjmiemy, że zamysłem była twoja praca w fundacji, do której doprowadziła cię sytuacja z Olą, to czy na tym polegał zamysł Boży?

Taki plan z góry? Ja też tego bronię, bo jest mi łatwiej przyjąć do racjonalnej świadomości, że jeśli już coś tak strasznego się wydarzyło, to niechże to ma chociaż jakikolwiek sens.

Sens pragmatyczny.  Za twoją sprawą, sprawą twojej energii, ludzie wokół ciebie stają razem, aby stworzyć oddział neurologiczny. Chcecie obudzić dzieci ze śpiączki. A jaka jest w tym rola księdza Wojtka?

Po prostu kiedyś zadałam mu pytanie i sobie też: „Wojtek założysz ze mną fundację? Bo nikt nie robi nic dla tych śpiących dzieci”. Wzruszył ramionami i powiedział, „Fundację? No tak”. I zaczęliśmy wymyślać nazwę.

www.ewablaszczyk.pl
www.ewablaszczyk.pl

Twoja fundacja, w dziesięć lat od chwili powstania, zbudowała klinikę Budzik. Jej budynek powstał według projektu opartego na wzorze stokrotki. Co oznacza ten pomysł?

Zgadza się. To Jacek Bolechowski z Wojtkiem Kielskim, charytatywnie podjęli się stworzenia tego projektu. A skąd pomysł? A to dość zabawna historia. Jak się podpisuję, czy daję autograf na jakiejś książce, to rysuję kwiatuszek. I oni też dostali taki, gdzieś w książce, czy na płycie i sobie pomyśleli, że to jest fajny wzór, ten mały kwiatuszek. I tak na planie kwiatuszka powstała klinika Budzik. Klinika ma szklany dach – kształt dzwonka – tak jakbyśmy chcieli odwzorować budzik dawnego typu, a dalej jest otoczony płatkami. To jest tylko konstrukcja, ale w efekcie bardzo piękna.

I budzicie. Ile to już wybudzeń?

Dwadzieścia sześć osób już się wybudziło w dwa i pół roku. Zobaczymy, co będzie dalej. W tej chwili już jesteśmy przy klinice dla dorosłych, powyżej osiemnastego roku życia, która będzie w Olsztynie u profesora Maksymowicza. Prowadzimy także programy eksperymentalne i organizujemy konferencje naukowe. Całe nasze działanie w zamierzeniu jest systemowe. Nie tylko pomagamy Basi czy Małgosi, bo to jest oczywiste, ale najważniejsze jest to, że udaje nam się wdrożyć system jakiego wcześniej nie było.  I to pozostanie na zawsze. Może to jest właśnie ten zamysł. Mamy już program wybudzania dzieci ze śpiączki, a teraz jest program dla dorosłych. Korzysta z najnowszych badań i odkryć naukowych. W dodatku nastąpił naprawdę ogromny postęp w badaniach mózgu i systemu nerwowego. To bardzo obiecujące. Chcemy zapoznać z tym, co już jest, naszych lekarzy. Żebyśmy wszyscy mieli dostęp do tej wiedzy albo wybór, co możemy w różnych sytuacjach zrobić.

W maju przyleciał zespół lekarzy z Japonii z profesorem Isao Morita na czele, który wraz z profesorem Maksymowiczem przeprowadził cztery operacje wszczepienia neurostymulatora w pień mózgu uruchamiającego tylny sznur. To cztery pierwsze takie operacje w Europie. Dotychczas wykonywano je tylko w Japonii, ale przeprowadzono ich ponad dwieście. Zespół lekarzy z Japonii ma duże doświadczenie. Jeśli kogoś się nie udało do 35. roku życia wybudzić, a w tym medycznym programie już po 15 miesiącach mają taki wynik, że ponad 60 proc. ludzi zaczyna mówić i chodzić, to jest bardzo dużo.

Ile twoja córka Ola ma lat?

Dwadzieścia jeden.

Masz nadzieję, że któregoś dnia opowie ci, jak to było, gdy spała?

Staram się nie myśleć w ten sposób. Bronię się przed tym życzeniowym myśleniem. Staram się zachować taką myśl, że będzie jak będzie. Żebym się za nadto nie wychylała, ale oczywiście robię to, co jest do zrobienia. Ola jest wśród tych czterech osób, poddanych operacji.

Bardzo dużo wiesz na ten temat.

Siłą rzeczy musi mnie to interesować. Kiedy zdawałam do szkoły teatralnej, powiedziałam sobie, że będę zdawać tylko raz. Bo tak naprawdę najbardziej interesowały mnie tajemnice ludzkiego umysłu, ludzka wyobraźnia, emocje i wszystko to, co się dzieje w naszej podświadomości. Wydawało mi się, że będę kimś między psychologiem a psychiatrą. Pożerałam książki z tej dziedziny, a z matmy miałam dwóję (śmiech). W pewnym momencie poczułam się tak zablokowana, że pomyślałam: nie, tak się nie da żyć. Nigdy nie powiedziałam na częstych wtedy akademiach żadnego wiersza, nie wystąpiłam publicznie, nic, kompletne zero. Szkoła teatralna to był taki skok do głębokiej wody. Egzaminu wstępnego nie pamiętam wcale. Biała plama, za duży próg emocji. Jak wróciłam z wakacji i zaczęły się studia, już na pierwszym wykładzie Łomnicki krzyczał na mnie „Kto ciebie do tej szkoły przyjął!”. A ja mówię „Pan”.

Ale co miał ci do zarzucenia? Byłaś zbyt nieśmiała?

Tak. Pamiętam jakiegoś kolegę z planu, który powiedział „Uśmiechnij się! Uśmiechaj się tak powoli i mów kocham cię, kocham cię”. Nie dałam rady tego zrobić, blok kompletny. Co innego egzamin. Był związany z tak wielką emocją, że coś wreszcie z siebie wykrzesałam i zwróciłam na siebie uwagę komisji, ale w ogóle nie pamiętałam, co robiłam. Dopiero Rena Tomaszewska opowiedziała mi o tym po fakcie. Jednak gdy zaczęły się codzienne ćwiczenia i tzw. aktorskie etiudy, zaczęły się prawdziwe schody.

A śpiewanie? Jak było dla ciebie ważne w aktorstwie?

Ważne, i dalej jest ważne. Właśnie przygotowałam recital i wypuściliśmy nową płytę. Traktuję ją bardzo osobiście i poważnie. Jak wszystko, co robię w życiu. A mam jeszcze bardzo wiele do zrobienia.

Jeśli na swojej drodze spotkaliście lekarza lub farmaceutę, o którym pomyśleliście: „Anioł, nie człowiek”, to ostatni moment, by zgłosić go do prestiżowej nagrody ANIOŁY FARMACJI i ANIOŁY MEDYCYNY. Na nominacje (kupony w każdym numerze Mody na Zdrowie) czekamy do 15 października.

Możecie również zagłosować poprzez stronę internetową: http://fundacja-anioly.org/zglos-farmaceute/ i http://fundacja-anioly.org/zglos-lekarza/.

Podobne wpisy

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *