Pływaj razem z nami!
W roku 2016 postanowiliśmy się rozruszać! Zaczynamy od skoku na głęboką wodę. Dosłownie i w przenośni – zwłaszcza dla tych z nas, którym udało się iść przez życie, nie uprawiając jeszcze nigdy żadnej formy aktywności fizycznej inaczej niż od przypadku do przypadku.
Nie ma na co czekać. W każdym wieku można zacząć się ruszać, a ruch potraktowany regularnie przynosi nieprawdopodobne korzyści. Przez cały 2016 rok będziemy namawiać państwa do znalezienia swojej ulubionej formy rekreacji. Przypomnijmy, że regularny ruch wpływa nie tylko na mięśnie, ale potrafi zdziałać cuda dla naszej kondycji psychofizycznej. W księgarni „Mody na Zdrowie” można kupić książki amerykańskiego psychiatry Daniela G. Amena, który od lat przekonuje, że regularny ruch i odpowiednia dieta potrafią radykalnie poprawić stan naszego mózgu, bez względu na to, w jakim wieku zaczniemy o to dbać ani na to, jak bardzo wcześniej go zaniedbaliśmy. Jeśli to jeszcze zbyt mała motywacja, powiedzmy to wprost: ruch to najprzyjemniejszy i najprostszy sposób, aby chronić się przed chorobami otępiennymi, zanikami pamięci, chorobą Alzheimera itp.
Każdy może znaleźć sport odpowiedni dla siebie. Mój tata na emeryturze zaczął jeździć na rowerze prawie wyczynowo. Codziennie kilka godzin przez las, drogami, których wcześniej nie zauważał, bo jadąc samochodem, na inne rzeczy zwraca się uwagę. Mama mu nie towarzyszy – jak jest zimno albo pada deszcz, woli w domu na stacjonarnym kręcić swoje kilometry. Do świeżo odkrytych pięknych miejsc ojciec zabiera potem mamę na wspólny spacer. A im więcej ich odkrywa, tym trudniej wyobrazić mu sobie, że mógłby odpuścić codzienny… trening? Raczej tę przyjemność, jakiej doświadcza podczas tych przejażdżek.
Terapia wodą
Rok 2016 zaczynamy od namawiania do pływania i nurkowania, bo to aktywność dla każdego. Do rozpoczęcia w każdym wieku, bez względu na sprawność fizyczną. Ruch w wodzie ma tę cudowną właściwość, że przynosi odpoczynek ciału, stawom, kręgosłupowi i głowie. Pomaga zahartować organizm, spalić zbędne kalorie, zwiększa wydolność. Ciało ułożone w innej niż zwykle pozycji, inaczej pracuje, a nowe bodźce pobudzają centralne ośrodki mózgowe, wzmacniając także układ nerwowy.
Dla osób z niepełnosprawnościami ruchowymi prowadzone są specjalne zajęcia. Joanna Hereta od kilkunastu lat pracuje w ten sposób z dziećmi: „Dzieci przez zabawę nabierają pewności siebie, sprawności ruchowej, zaczynają pewniej czuć się na świecie” – mówi. Pamiętacie państwo film dokumentalny „Deep Love” (HBO)? Opowiada historię Joanny i jej partnera Janusza Solorza – ekonomisty, prawnika, który przez wiele lat prowadził kursy nurkowania dla zawodowców, ale doznał ciężkiego udaru. Stracił zdolność artykulacji słów, musiał na nowo uczyć się chodzić, z człowieka będącego okazem zdrowia stał się mężczyzną wymagającym stałej opieki. „Kiedy Janusz wszedł pierwszy raz od wypadku do basenu – opowiada Joanna – staliśmy w pogotowiu, żeby mu pomóc, nie wiedzieliśmy, jak zareaguje. A on… rozkwitł w tej wodzie jak kwiat. Pomyślałam wtedy: chłopie, wróciłeś!”.
Woda sprawia, że ciało jest lżejsze, łatwiej poddaje się „rozkazom”, mniej wysiłku kosztuje użycie niepełnosprawnej ręki, noga, która nie zawsze pozwala iść równym krokiem, wykonując pod wodą minimalny nawet ruch, nabiera siły. Woda masuje całe ciało, jest najlepszym narzędziem rehabilitacyjnym w wielu przypadkach (będziemy o tym jeszcze pisać w „Modzie na Zdrowie”).
Lekka jak piórko
Ale także jeśli mamy kilka kilogramów za dużo i to jest powód, dla którego zbyt szybko rezygnujemy z ruchu, bo każda próba zwyczajnie męczy i przygnębia – w basenie o tym zapomnimy. Nic nie równa się uśmiechowi, kiedy w wodzie czujemy nagle, że może trochę przyciężkie i może trochę zmęczone tym ciało nic nie waży! Wystarczy to raz przeżyć, a nie da się zapomnieć! „Najwspanialsze jest dla mnie to poczucie wolności, jakie daje woda. Nawet kiedy widzisz koniec basenu – samo przebywanie w wodzie, to że odpływasz od brzegu – działa oczyszczająco, zabiera wszelki stres” – mówi Joanna.
A przecież każdy miewa w życiu chwile, kiedy chciałby wszystko zostawić za sobą, uciec choćby na trochę. Pół godziny, godzina w basenie daje nam takie odczucia. Nie ma nic bardziej oczyszczającego niż wcześnie rano albo późnym wieczorem, kiedy nie ma prawie nikogo, popłynąć przed siebie. Tylko oddech, plusk wody i regularne ruchy rąk i nóg.
A może by tak zajrzeć głębiej
„Pamiętam, że zgłosiła się do mnie pani inżynier z Krakowa, 65-letnia kobieta, która nawet za dobrze nie pływała – opowiada Tomasz Klimek, instruktor nurkowania w Marsaelitedivers. – Ujęła mnie tym, że powiedziała: »Całe życie marzyłam, żeby choć raz zobaczyć rafę koralową«. Zaczęliśmy zajęcia, było to niełatwe, bo bała się tak, że zanurzając się cała, wykręcała mi palce ze strachu! Nie do końca świadomie, bo ze strachu człowiek robi różne rzeczy – opowiada. – Po zakończeniu kursu podstawowego zaproponowałem: jedziemy do Egiptu, szkoda czasu na dalsze próby. Pojechaliśmy. Najtrudniejsze było przełamanie pierwszego lęku. Ale potem nie chciała wychodzić z wody! Była przeszczęśliwa. Pokonała swój lęk i przeżyła coś pięknego”.
Nurkowanie wydaje się sportem dla silnych mężczyzn – że adrenalina, ciężkie butle, cały ten sprzęt skomplikowany jak do lotów w kosmos. „Ten sprzęt wcale nie jest ciężki! – protestuje Katarzyna Bryła, pielęgniarka, lat 44, niedawno nauczyła się nurkować. – Butla trochę waży, ale zawsze jest instruktor, który pomoże ją włożyć, można zrobić to w wodzie, gdzie nic już nie waży” – przekonuje. Uważa, że to nieistotne szczegóły. Odkąd przeżyła pierwszy wyjazd nurkowy, nie może doczekać się następnego. „Od jakiegoś czasu choruję na depresję lękową – mówi. – To choroba, która zamyka, bardzo trudno jest skupić się na czymś innym niż to cierpienie, które się przeżywa. Ale odkąd wróciłam z nurkowania, czuję się dużo lepiej, do tego stopnia, że mój lekarz uznał, że nie potrzebuję już tak silnych dawek leków, jakie brałam wcześniej”. Tłumaczy, że to wspaniały sposób na pokonanie lęku, bo to, co się widzi pod wodą, jest tak cudowne, że odwraca uwagę! Człowiek przestaje się skupiać na tych wewnętrznych oporach. „Można się poczuć jak w stanie nieważkości, to się nie da opowiedzieć! Wraca pewność siebie – w depresji człowiek prawie jej nie ma. Zwłaszcza jeśli ktoś, tak jak ja, miał silny lęk już przy zanurzeniu głowy… – opowiada. – Jest tak wielka przyjemność z odczucia własnego ciała, z tego, że woda jest ciepła, że oddech jest równy, piękna przyroda – aż nie chce się wynurzać!”.
„W chorobie często jest tak, że wydaje się nam, że sobie nie poradzimy, jesteśmy słabsi, gorsi niż inni, czujemy silny wstyd i nie wierzymy we własne możliwości – potwierdza Elżbieta Grodecka, psychiatra. – Największym problemem jest znalezienie nowego sensu, drogi, obudzenie pragnień. Nurkowanie jest skokiem w tak inny świat, osiągnięciem czegoś wyjątkowego, zwłaszcza jeśli wiąże się z pokonaniem lęku przed wodą, że ma nieocenioną wartość terapeutyczną”.
Po oczyszczenie
„Bardzo intensywnie zaczęłam nurkować po śmierci babci, nie potrafiłam sobie z tym poradzić” – opowiada Joanna Klimek, dziennikarka. – „Nie mogłam pracować, zajmować się dziećmi, płakałam, byłam rozbita. Wszystko straciło sens. Śmierć nas dewastuje. Czułam, że muszę gdzieś uciec. Zostawiliśmy dzieci i wyjechaliśmy z mężem do Marsa Alam nurkować. Nurkowałam cztery razy dziennie. Każdego dnia. W końcu jeden z miejscowych instruktorów zapytał, dlaczego tak intensywnie nurkuję, odpowiedziałam, że muszę poukładać sobie w głowie, że to moja terapia. Długo rozmawialiśmy, opowiedział mi, że zrobił to samo po śmierci brata – nie wychodził z wody, dopóki nie odzyskał siły, nie naprawił psychiki. Ja odzyskałam. Po powrocie mogłam wrócić do pracy, powoli koncentrować się na codziennym życiu, które już nie wydawało się takie bez sensu”.
Pod wodą nikt nie zadzwoni, nikt się nie odzywa, nie dobiegają żadne dźwięki. Zostajesz sam na sam z nieskończonością. Można skupić się na naprawdę ważnych rzeczach: na poprawnym, spokojnym oddechu. Bo oddech to podstawa nurkowania. Nurek musi oddychać powoli i głęboko. To niesamowicie relaksujące ćwiczenie, dzięki któremu można pozbyć się negatywnych emocji, wyciszyć. A przy tym obserwować podwodny świat: piękną rafę, kolorowe ryby, żółwie, delfiny czy krowy morskie.
Nigdy nie wstrzymuj oddechu – to podstawowa zasada. Oddychanie pod wodą jest bardzo dobrym ćwiczeniem dla płuc. Już po krótkim czasie zwiększają swoją objętość i mogą przyjąć coraz więcej tlenu. Właściwe oddychanie zapewnia prawidłowe stężenie tlenu we krwi, co z kolei wpływa na prawidłową pracę mięśni całego ciała.
Jak w brzuchu mamy
U większości osób, które nurkują, pojawia się charakterystyczny błysk w oku, który mówi więcej niż słowa, których zresztą nie umieją zwykle znaleźć. „Tego się nie da opowiedzieć!” – kwitują najczęściej prośbę o wyjaśnienia. – „Musisz sama spróbować”.
Oddajmy zatem głos Joannie Klimek, która zgodziła się opowiedzieć o tym, co ją tak w nurkowaniu pociąga: „Podczas nurkowania trzeba być totalnie skoncentrowanym, równowaga to podstawa. Kiedy z bliska obserwuję podwodny świat, muszę być bardzo ostrożna, przede wszystkim dlatego, żeby nie dotknąć rafy koralowej (można się poparzyć). Umiejętność kontroli swojego ciała pod wodą wymaga skupienia, koncentracji i zrelaksowania. Wtedy już nie myślę o pracy, dzieciach, problemach, wszystko zostało na powierzchni. Pod wodą musimy skupić się na tym, żeby spokojnie oddychać, żeby zużywać jak najmniej powietrza, sprawdzać głębokość.
Jeden ze znajomych instruktorów pokazał mi swoje antystresowe miejsce nurkowe. Powiedział – tu nurkuję, jak pokłócę się z żoną, nawet jak najbardziej wyprowadzi mnie z równowagi, to gdy wyjdę z wody, już się na nią nie gniewam. Zanurkowaliśmy i rzeczywiście malutkie Nemo (błazenki) bawiące się w koralu, na które można patrzeć długo, całkowicie zresetowały mój zły nastrój tego dnia.
Tak naprawdę chodzi właśnie o taki reset naszego napięcia, kumulacji stresu czy stanów depresyjnych. Nurkowanie trwa zwykle godzinę, to naprawdę wystarczająco długo, by przewartościować myślenie. Można nurkować trzy razy dziennie, jeśli mamy siłę i chęci, wtedy po takich nurkach czuję się jak nowa.
Udowodniono, że woda redukuje poziom stresu. Wiele terapii odbywa się właśnie w wodzie, nie bez powodu. Pływanie w błękicie niesamowicie relaksuje. Są miejsca, gdzie prądy morskie kołyszą nas jak w brzuchu mamy. A nie ma nic piękniejszego jak powrót do takiego stanu chociaż na chwilę. Pamiętam pierwsze swoje nurkowanie na jednej z plaż, gdzie takie prądy są zawsze. Przez całe nurkowanie myślałam o tym, że chyba tak czuje się dziecko w życiu płodowym, że jest otoczone ciepłą wodą i ma rurkę, którą oddycha (w moim przypadku automat z powietrzem). Nie pamiętamy tego stanu przecież, ale gdzieś w naszym mózgu jest ten moment zakodowany, skoro właśnie wtedy tak się poczułam. I było to niesamowicie przyjemne uczucie, dające poczucie bezpieczeństwa i siły. Gdy wyszłam z wody, nie myślałam już o niczym przykrym. Z wody zawsze wychodzimy z uśmiechem na twarzy, bo zawsze coś miłego nas tam spotka. Coś odkryjemy, czegoś doświadczymy w naszym innym, podwodnym świecie”.
Post scriptum
Nurkowanie to sport dla każdego, ale trzeba się go uczyć pod okiem instruktora. Przed rozpoczęciem kursu zostaniemy poproszeni o wypełnienie kwestionariusza medycznego. Jeśli będzie taka potrzeba, zbada nas lekarz medycyny sportowej. Bez certyfikatu ukończenia kursu, żadne centrum nurkowe na świecie nie wypożyczy nam sprzętu. Jedna z najważniejszych zasad w nurkowaniu brzmi: dbaj o swoje bezpieczeństwo.