Niech rozbłyśnie światło w Waszej duszy!
Boże Narodzenie jest darem dla człowieka. Są nimi również czas, życzliwość i uśmiech, którymi dzielimy się w ten szczególny czas. Jednak creme de la creme wszystkich darów jest przebaczenie. Zróbmy mu miejsce przy stole.
Autor: Joanna Weyna-Szczepańska
Wielu z nas ma takie wyobrażenie: nazywają je „pocztówkowym”. W pokoju, w blasku świec i przy pięknie nakrytym stole, domownicy zasiadają do wigilijnej wieczerzy. W odświętnych ubraniach, uśmiechnięci, dzielą się życzeniami, opłatkiem, prezentami. Rozbrzmiewa śmiech uszczęśliwionych dzieci, rodzice przytulają się do siebie, dziadkowe tryskają życzliwością…
Większość z nas zdaje sobie również sprawę, że to „pocztówkowe” wyobrażenie świąt Bożego Narodzenia nie zawsze ma pokrycie w rzeczywistości. Choć czasami bardzo się staramy, rzucamy się w wir przedświątecznych zakupów, sprzątania i gotowania, wraz z nastaniem wigilijnego wieczoru przychodzi zmęczenie i… rozczarowanie. Coś „nie zagrało”, kogoś zabrakło lub wypłynęły na powierzchnię tłumione i trudne emocje.
Rozdźwięk między pragnieniem przeżycia dobrych świąt a tym, co przyniosła rzeczywistość, może być tak duży, że na myśl o kolejnej Gwiazdce cierpnie nam skóra!
Czy jednak ma sens negować tradycję, która jednoczy ludzi przy stole i dla wielu z nas jest – mimo wszystko – jest źródłem ważnych rodzinnych chwil i duchowych przeżyć?
Może warto poświęcić trochę czasu na refleksję, co mogę/co możemy zrobić w mojej rodzinie, aby ten szczególny czas był dla nas pełen rodzinnej serdeczności.
By stał się przestrzenią, może dla niewielkiego jeszcze, ale pierwszego, malutkiego kroku ku ociepleniu relacji, okazania długo nieokazywanego uczucia, wreszcie – ku przebaczeniu…
„Upominek” na miarę Nieba
– Najtrudniejszym, ale i jednym z najdonoślejszych aktów ludzkiej woli jest przebaczenie – mówi ksiądz Damian Wyżkiewicz, misjonarz i duszpasterz w parafii św. Krzyża w Warszawie: – To też najpiękniejszy „prezent”, jaki możemy komuś ofiarować, także sobie! Boże Narodzenie poprzedza adwent, który wręcz wzywa ludzi wierzących do wyciszenia, postu, pokuty i wewnętrznego oczyszczenia się po to, aby narodzenie Pana móc celebrować w atmosferze niezmąconej radości, pokoju i pojednania. Symbolika świąt ma głębokie znaczenie. Dotyka ona bowiem sfer najważniejszych dla człowieka: jego duchowości. W jej obszarze mogą bowiem zdarzyć się „cuda”, jak dar przebaczenia i pojednania. Bóg sprzyja takim postanowieniom.
Anna ma 42 lata. W tym roku przygotuje trzecią z rzędu Wigilię, na którą zaprosi swoich rodziców. Przez 16 lat małżeństwa robili z mężem wszystko, by „wymigać się” od przygotowania własnej wieczerzy wigilijnej. Jeździli do teściów Anny na wieś, do jej szwagra, a nawet, kilka razy zaliczyli święta w górach, po których zostawali jeszcze, by pojeździć na nartach.
Anna: – Nie chciałam robić własnej Wigilii i zapraszać na nią rodziców, bo uważałam, że to będzie „szopka”. Wyprowadziłam się z rodzinnego domu, jako osoba bardzo mocno z nimi skonfliktowana. Pragnęłam izolacji i postanowiłam, że nie dopuszczę, aby mieszali w moim małżeństwie. Jednak przez całą dorosłość dźwigałam na własnych plecach ciężar. Długo nie zdawałam sobie sprawy, czym są te „kamloty”, które przygniatają mnie i sprawiają, że pomimo udanego osobistego życia, odczuwam smutek, przychodzą stany depresyjne, wybucham płaczem i agresją. Wszystko wyszło na terapii. Zadawnione i skrywane urazy z dzieciństwa. Niewyrażony nigdy ból i złość, bo dziecku nie wolno go odczuwać! Pamięć bolesnych, upokarzających słów, które wypłynęły przecież z ust matki, a więc osoby, której dziecko ufa najbardziej…
Jednak po terapii Anna poczuła, że może rozpocząć nowy, i też bardziej świadomy oraz dużo wyższy jakościowo (jak sama określa), etap w swoim życiu. Postanowiła wybaczyć sobie i wybaczyć rodzicom. Aby proces się dopełnił, wyciągnęła rękę ku pojednaniu.
– Pamiętam rozmowę telefoniczną z mamą, gdy podjęłam decyzję, że zaproszę ich na swoją Wigilię. Miałam ściśnięte gardło. Denerwowałam się. Powiedziałam jak najprościej, tak, jak uczyła mnie terapeutka: „Mamo, zapraszam Was w tym roku na święta. Chcę, abyśmy spędzili je razem.
Mama milczała przez chwilę. Czułam ogromne napięcie. W końcu, odpowiedziała. – Wiesz, jaki jest tata. On nie ruszy się z domu. Raczej to niemożliwe…
Nie miałam do niej żalu za te słowa. Liczyłam się z odmową. Gdy wieczorem zadzwoniła do mnie i drżącym głosem oznajmiła, że przyjadą, miałam wrażenie, jakby pękła w moim sercu jakaś tama. Byłam po terapii, już tyle wiedziałam o sobie, tyle zrozumiałam, a to zadrżenie głosu mamy sprawiło, że popłynęły mi łzy.
Droga ku światłu
Jerzy Mellibruda w książce pt. „Pułapka nie wybaczonej krzywdy” zwraca uwagę, że osoby skrzywdzone często cierpią podwójnie – z powodu krzywdy, jaka ich spotkała oraz z powodu urazy, pielęgnowanej później przez długie lata. W ten sposób doznane cierpienie ciąży im nieraz przez całe życie. Tego ciężaru można się jednak pozbyć. Sposobem na to jest wybaczenie.
Jak zauważa ksiądz Damian Wyżkiewicz, nie chodzi o to, aby bagatelizować czyjąś winę czy zapominać o niej na siłę, kiedy wyrządzona krzywda jest naprawdę duża. Są takie sytuacje w życiu i takie przewinienia, od których niezwykle trudno odciąć się grubą kreską. Gdy jednak podejmujemy postanowienie o przebaczeniu, robimy niezwykle ważny krok ku osobistej wolności. Takiej, w której jest wreszcie przestrzeń na rozwój, przeżywanie radości, miłości i pokoju. Doświadczenie autentycznego przebaczenia jest jak zrzucenie kajdan. To nie tylko rodzaj przemijającej ulgi. Wybaczenie zakończone pojednaniem jest doświadczeniem światła w duszy. Dlatego ksiądz Damian zachęca, aby uczyć się wybaczać wykorzystując do tego mniej raniące, zwyczajne sytuacje z szarej codzienności. Mąż znów wrócił zdenerwowany z pracy i sprowokował kłótnię? Żono, wieczorem już o niej nie pamiętaj. Dziecko zawiodło twoje oczekiwania? Odpuść mu i cieszcie się sobą. Narzeczona sprawiła zawód ukochanemu? Powiedz jej, co cię zraniło i nie wytykaj więcej błędu. Przyjaciel wystawił cię do wiatru? Wyjaśnijcie sobie wszystko w trudnej rozmowie, ale nie wnoście już ciężaru urazy do dalszej relacji. Postępujcie tak, jak nauczał Chrystus: „«Nie mówię ci, że aż siedem razy masz przebaczać, lecz aż siedemdziesiąt siedem razy”. Co to oznacza? Róbcie tak zawsze!
Zobacz, co ci ofiaruję
Anna: – Jaka była ta nasza pierwsza wspólna od wielu lat Wigilia z rodzicami? Najpierw zdenerwowanie i napięcie. Potem: ulga! Tato rozgadał się o swoim dzieciństwie. Ma niezwykły dar opowiadania. Przypomniałam sobie, że jako dziecko uwielbiałam słuchać jego opowieści. Że czasami bywał ciepłym, przystępnym ojcem, nie tylko apodyktycznym wojskowym, którego raniący obraz przez tyle lat nosiłam w sercu. Mama i ja, cóż, byłyśmy nieco „sztuczne”, jednak obie na swój sposób starałyśmy się, aby nie zepsuć atmosfery. Wybaczenie nie gwarantuje cudownego uzdrowienia relacji. Miałam tego świadomość. Ale spróbowałam zbliżyć się do rodziców i nie żałuję. Myślę, że pomogła mi ich otwartość na mój gest, choć pewnych swoich zachowań na pewno już nie zmienią.
Na portalu psychologia.net.pl, psychoterapeuta Bogusław Włodawiec pisze: „ Ludziom jest trudno wybaczać, gdyż mają fałszywe wyobrażenia na ten temat – często nie rozumieją, czym jest, a czym nie jest wybaczenie. Wówczas niechęć lub obawa wobec błędnie rozumianego „wybaczenia” może być uzasadniona – rzeczywiście fałszywie rozumiane „wybaczenie” mogłoby przynieść dalsze szkody dla osoby wybaczającej. Aby rozróżnić między tym, czym jest, a czym nie jest wybaczanie, terapeuta ilustruje to tabelką:
Czym jest, a czym nie jest wybaczenie?
„wybaczyć” nie oznacza:
„wybaczyć” oznacza:
zapomnieć
zrozumieć
usprawiedliwić
udawać, że nic się nie stało
zbagatelizować krzywdę
znów zaufać
zaprzyjaźnić się
być blisko z osobą, która nas skrzywdziła
zrobić niezasłużony prezent sprawcy krzywdy
zrezygnować ze sprawiedliwej kary
zrezygnować z obrony przed ponownymi krzywdami
zrezygnować z pielęgnowania urazy
zrezygnować z zemsty (w tym karania samego siebie)
zrezygnować z „drewnianej nogi”
pogodzić się z tym, że nie będzie rekompensaty za doznane krzywdy
pogodzić się z tym miejscem w życiu, w którym jest się teraz
Rodzi się jednak pytanie, czy w codziennej gonitwie mamy czas, aby przyglądać się swoim stanom wewnętrznym tak wnikliwie? Czy będziemy potrafili wybaczyć sami z siebie, bez przewodnika, również wtedy, gdy mamy wrażenie, że sytuacja nas przerasta i jedynym rozwiązaniem wydaje się ucieczka.
Ks. Damian Wyżkiewicz: – Ludzie potrafią przebaczać i robią to. To nie jest dar dla uprzywilejowanych. Dziesiątki pokoleń przeżywało swoją egzystencję bez wsparcia terapeutycznego, a mimo to zachodziły w ich zachowaniu procesy takie jak żal za popełnione błędy, świadomość ich, poczucie skruchy, chęć wybaczenia itd. Nie mówię tego po to, by deprecjonować trud terapeutów. Wręcz przeciwnie, jestem wielkim zwolennikiem psychologii i uważam, że Kościół robi bardzo ważny krok ku polepszaniu swojej pracy duszpasterskiej włączając w nią współczesną wiedzę na temat psychologii człowieka.
Zmierzam natomiast do tego, że dar wybaczania jest też w pewnym, bardzo ważnym sensie aktem Bożej łaski. Oznacza to, że zawierzając Bogu, wyzwalamy w sobie gotowość i moc ku czemuś, co z punktu widzenia danej sytuacji może być tak skomplikowane, że nierozwiązywalne. Człowiek ma jednak narzędzie, aby tej sytuacji sprostać i jest nią akt przebaczenia. W pokorze, poczuciu akceptacji i poszerzonej świadomości o nas samych, gdy rezygnujemy z poczucia winy i rozpamiętywania doznanych krzywd, pozwalamy chwycić się Bogu za rękę i wejść w proces, który ma nas uzdrowić, nasze relacje z bliskimi, naszą pokaleczoną miłość, nasze widzenie przeszłości i patrzenie naprzód. Bóg pragnie dla nas dobrego życia. Chrystus niesie pokój.
Anna nie jest osobą „szczególnie wierzącą”. Określa siebie jako katoliczkę niepraktykującą: – Wychowałam się w pewnej tradycji i nie widzę powodu, aby ją odrzucać. Przyznam jednak, że gdy pracuję nad sobą i doświadczam stanów wewnętrznego spokoju, mam wrażenie, jakbym była zanurzona w jakiejś większej całości. Nie tylko moje życie wydaje mi się lepsze, ale również cały świat wokół mnie. Odczuwam większą empatię wobec ludzi, przyrody i zwierząt. Tak chyba działa w nas Bóg.
Potęga zapominania
W „Boskiej Komedii” Dantego, w księdze poświęconej Czyścowi, czytamy słowa, które niosą nadzieję. Bóg obiecuje w nich, że rozproszy grzechy człowieka w niepamięci swojej…
Podobne przesłanie przytacza ksiądz Damian powołując się na Księgę Proroka Micheasza, Roz.7, wiersz 18 i 19.
„(…) Nie żywi On gniewu na zawsze, bo upodobał sobie miłosierdzie. Ulituje się znowu nad nami, zetrze nasze nieprawości i wrzuci w głębokości morskie wszystkie nasze grzechy.”
Dlaczego zapomnienie win jest tak znaczące?
Ks. Damian: – Bóg, który wybacza w sposób doskonały, zachęca nas do podobnej postawy: przebaczenia, za którym idzie zapomnienie win. Ktoś powie: nigdy nie zapomnę ojcu, jak bił matkę po alkoholu. Jeśli jednak nie porzuci rozpamiętywania scen z dzieciństwa, nie będzie potrafił prawdziwie wybaczyć. Nie jesteśmy Bogiem, mamy ułomną naturę, więc i nasze zapominanie jest ułomne. Ale, możliwe! Czyż nie mówimy osobom, które nas za coś przeprosiły: nie ma sprawy, nie mówmy już o tym, zapomnijmy?
Terapeuta Bogusław Włodawiec pisze natomiast: Wybaczyć nie oznacza – zapomnieć. Przeciwnie – niczego nie zapominamy. Wszelkie zdarzenia z naszego życia, także doznane krzywdy, są cennym życiowym doświadczeniem. Nie warto zapominać lekcji, jakich udziela nam życie. Także doznane krzywdy uczą nas czegoś o świecie, o innych ludziach, o nas samych. Uczą, jakich sytuacji i jakich ludzi lepiej unikać, na co należy uważać, żeby uchronić się przed ponowną krzywdą. Nie warto więc niczego zapominać, gdyż wówczas bylibyśmy bardziej narażeni na podobne krzywdy w przyszłości ze strony tej samej osoby, bądź podobnych osób. Chodzi tylko o to, by pamięć o doznanej krzywdzie przestała boleć.
Gdzie leży więc prawda o wybaczeniu?
Ks. Damian: – To zależy od człowieka, czego na danym etapie życia potrzebuje. Na pewno pamięć doznanej krzywdy jest ważną lekcją. Uważam jednak, że najbardziej wyzwalająca jest moc przebaczenia z postanowieniem zapomnienia doznanych krzywd. Udaje się to zapewne nielicznym. Warto natomiast mieć świadomość, że wybaczenie nie wymusza na nas dalszego tkwienia w relacji, która była i nadal może być dla nas wyniszczająca. Nie mamy obowiązku zaufać ponownie osobie, która nas skrzywdziła. Chodzi o to, abyśmy przez nasze życie, również już po zakończeniu relacji, nie wlekli ciężaru doznanej krzywdy, a on wciąż w nas zalega, gdy pielęgnujemy o niej pamięć.
Niech się dzieje!
Zapada zmierz. Rozbłyskują lampki na choinkach. Po mieszkaniu roznosi się smakowita woń barszczu. Brzęczą talerze. Przy stole, biesiadnicy. Jedzą, rozmawiają, droczą się, cieszą z prezentów. To nie pocztówka, a realny widok w wielu domach w wigilijny wieczór. Gdzie pomimo wariackiego tempa codziennego życia, przedświątecznych kłótni, płaczu skrywanego przed bliskimi i nerwów z powodu braku pieniędzy, zwykli ludzie wykrzesują z siebie dość siły, serdeczności i ciepła, by w ten wyjątkowy czas spróbować być ze sobą w poczuciu pokoju i miłości.
– Dlatego uważam, że gdyby człowiek pozbawił się tradycji, symbolicznych gestów i rytuałów, gdyby odmówił sobie duchowej celebry i stłamsił potrzebę bycia ponad szare, codzienne życie – skończyłoby się jego człowieczeństwo – uważa ksiądz Damian.
– Serdeczny gest wykony wobec bliźniego, który nas zranił nie musi być znakiem naszej słabości. Przeciwne, płynie z niego siła, mogąca zmienić skostniały układ. Lubię obserwować ludzi, gdy dzielą się opłatkiem. Niektórzy robią to odruchowo, bezrefleksyjnie, inni składają sobie długie życzenia, a w oczach szklą się łzy. Dobrze, że jest taki wieczór w roku, który pozwala im popłynąć. Może zdarzy się jeszcze coś więcej?