Leki z UE niedostępne w Polsce
Problem z dostępnością leków w Polsce wciąż nawracający temat wielu dyskusji. Bezradność farmaceutów nie mogących zamówić leków, wciąż narastająca frustracja pacjentów pozbawionych dostępu do terapii to niestety bardzo częsty obraz współczesnych aptek. O powodach takiej sytuacji rozmawiamy z mgr farmacji Barbarą Kołodziejską z Apteki Panaceum w Burzeninie.
Jakie są główne powody obecnego stanu rzeczy?
Powodem tej sytuacji jest nie tylko nagminny wywóz leków poza granice kraju, co po prostu brak dostaw do hurtowni w Polsce. Przyczyn można doszukiwać się m.in. w procedurach rejestracji nowych preparatów leczniczych czy braku refundacji na konkretne preparaty.
Brak dostępności leków w Polsce, które można kupić w aptekach innych krajów europejskich jest w dużej mierze wynikiem braku zarejestrowania tych preparatów do sprzedaży w Polsce. Nie oznacza to jednak, że dana substancja czynna nie jest w Polsce dostępna. Przykładem może być tutaj dostępny w Niemczech preparat Sab Simplex, nazywany też „polskim espumisanem”. Zawarta w nim substancja czynna – simeticon – występuje w wielu dostępnych na naszym rynku preparatach (Espumisan, Bobotic, Infacol).
A co z lekami nie posiadającymi odpowiedników?
To odrębny problem. W sytuacji, gdy takie międzynarodowe „odpowiedniki” po prostu nie istnieją, jak w przypadku niektórych leków stosowanych w terapii nowotworów piersi czy nowoczesnych terapii cukrzycowych, sytuacja się komplikuje. Preparaty te są w Polsce bardzo trudno dostępne, a jeśli nawet istnieje możliwość ich zamówienia, to koszty terapii często znacząco przekraczają możliwości finansowe pacjentów. Wynika to bezpośrednio z braku dofinansowania ze strony państwa. I tak np. nowoczesne leki inkretynowe (Byetta, VIictoza), stosowane w leczeniu cukrzycy, wykazujące większą skuteczność w wyrównaniu glikemii niż popularniejsze obecnie biguanidy (Metformax) i pochodne sulfonylomocznika (Diaprel, Amaryl), to często koszt kilkuset złotych za miesięczną terapię. Leki te dają również mniejsze ryzyko wystąpienia działań niepożądanych oraz pozwalają odsunąć w czasie insulinoterapię. Jednakże, pomimo wieloletnich starań środowisk lekarskich oraz pacjentów, preparaty te nadal nie zostały wpisane na listę refundacyjną, choć w większości krajów UE są one dofinansowywane od lat. Apteki natomiast, chroniąc się przed trzymaniem w magazynie drogich leków i ewentualnymi stratami związanymi np. z przeterminowaniem się, zamawiają je w niewielkich ilościach lub w ogóle.
Czy jest nadzieja na zmianę tej sytuacji w Polsce?
Rozwiązanie panującej obecnie w Polsce sytuacji na rynku leków to zadanie długofalowe i obarczone wieloma staraniami ze strony pacjentów, lekarzy, farmaceutów i całej służby zdrowia. I czekanie, by w końcu na pierwszym miejscu nie stały kwestie finansowe, a dobro i zdrowie pacjentów. I może to czekanie okaże się tutaj najskuteczniejsze, bo w końcu… czas leczy rany?