CHCEMY wyciszenia
CHCEMY wyciszenia
Doktor Ewa Woydyłło-Osiatyńska, psycholog, terapeuta uzależnień, autorka wielu książek, m.in. „Sekrety kobiet”,
„W zgodzie ze sobą” , „Buty szczęścia”
Zbliżają się święta, podczas których wszystko jest wielkie: Wielki Piątek, Wielka Sobota, Wielka Niedziela. I największa tajemnica naszej religii. Co może zrobić każdy z nas, żeby się do tej wielkości przybliżyć i po ludzku w niej odnaleźć?
Ważne święta i uroczystości potrzebują nie tylko ceremonialnej oprawy i podniosłych rytuałów. Tym, co liczy się naprawdę, jest duchowa gotowość na wielkie przeżycie. A to wymaga skupienia i wyciszenia. Święta religijne to nie karnawał w Rio. Religijne skupienie jest kontemplacją. Powinniśmy Wielki Post właśnie do tego wykorzystać, a więc zrobić miejsce na zadumę i refleksję w naszej niespokojnej codzienności.
Czy ta wielkość i symbolika czasu odrodzenia, kiedy wszystko budzi się do życia, może wpłynąć na uspokojenie społecznych emocji?
Społeczne emocje? Przecież na nie składają się emocje indywidualne każdego z nas. Pojedynczy człowiek może zająć swoje myśli czymś dobrym i napełnić swoje serce wdzięcznością, a wtedy w zbiorowym wymiarze zmaleje poziom niepokoju. Wypływa on przede wszystkim z telewizji, Internetu, z codziennej prasy. Chcemy wyciszenia? Czytajmy poezję i słuchajmy Chopina. Módlmy się, kto potrafi.
Jakie konsekwencje przynosi obecny rozdźwięk i skłócenie w naszym kraju, mam na myśli konsekwencje, nie te społeczne, ale ludzkie?
Konsekwencją rozdźwięku i skłócenia jest coraz bardziej powszechna wrogość i agresja. Agresja rodzi strach. A więc na poziomie indywidualnym, osobistym, ludzie się po prostu coraz bardziej boją. Skutki psychologiczne braku poczucia bezpieczeństwa są nieobliczalne. Warto byłoby sprawdzić, jak w ostatnich latach wzrosła ilość depresji, nerwic i myśli samobójczych.
Czy psychologia dysponuje jakąś formą „terapii”, którą każdy z nas może zastosować, żeby akceptować odmienność innych racji? Bo przecież mając inne poglądy, możemy się też lubić, a przede wszystkim szanować?
Gdyby tylko chodziło o odmienność racji, poglądów i przekonań, to wystarczyłaby na przykład sztuka „debaty oksfordzkiej” czy kultura eleganckiej erystyki – i po debacie wszyscy by szli razem na wspólny obiad. W naszym życiu społecznym i politycznym nie „racje” powodują zagrożenie, lecz czyny: wulgarne epitety z wysokich mównic, obraźliwe gesty, podpalanie kukieł, wybijanie szyb, niedotrzymywanie obietnic, spisywanie przez policję, trzymanie w aresztach ludzi bez wyroków… Wyliczać dalej? Chyba jasne, że konflikt społeczny nie wynika z „odmiennych racji”.
Jak Pani ocenia, jako psycholog, obecną sytuację w naszym kraju?
Obecnie wielu ludzi ma w sobie dużo negatywnych emocjii, np. nienawidzą albo się boją, albo stoją z boku. Wszyscy próbujemy odnaleźć się w tej sytuacji. Nienawiść i strach to uczucia trujące. Pierwsza zasada detoksu mówi, że najpierw trzeba całkowicie przerwać dalsze zatruwanie, a dopiero potem można uzdrowić organizm.
A co Pani o tym myśli jako Ewa Woydyłło?
Czuję lęk. Myślę niewesoło. Nowy Rok spędziłam w jednej z zachodnich stolic. Żal mi, że takiej bliskości i wspólnej radości w naszym kraju jest ostatnio coraz mniej. Ale jedno jest pewne, czekamy na święta…
Dziękuję za rozmowę: Adam Górczyński